Ten romantyczny tekst doskonale oddaje histerię pokolenia „pudelka” nad wojną o Ukrainę. Malowanie sobie pyszczków na żółto-niebiesko i pierdolenie, żeby nie kupować ruskiego paliwa na stacjach benzynowych to jedyny przejaw ich „bohatyrstwa” i „dojrzałości politycznej”. Tymczasem w sytuacji przeciwnej Ukraińcy nie mieliby żadnych tego typu „julkowych” dylematów.
Tak naprawdę, to nie dziwi mnie, że miliony widzów i internautów wierzą, że to co widzą na ekranach to prawdziwa wojna, a nie ustawka dla gawiedzi. Lata indoktrynacji i manipulacji przez telewizornię doprowadziło do tego, że 99% populacji uznaje za prawdę to, co widzi na szklanym ekranie. Dlatego Polacy najpierw dali się nabrać na „uchodźców” z Bliskiego Wschodu którzy przybiegli boso i na piechotę kilka tysięcy kilometrów w jeden dzień do naszego białostockiego raju. A teraz ochoczo przyjmują uchodźców z Ukrainy, włącznie z pieskami, kotkami, kurkami, świnkami i pozostałym inwentarzem. Co będzie procentować już niebawem.
A jak powinniśmy byli zrobić od razu? Wysłać dwa bataliony „Twardych” na Lwów i na Stanisławów! Po co? W celu objęcia ochroną naszych rdzennych ziem oraz ludności ukraińskiej przed rosyjską inwazją. Co by to dało? Same pozytywy.
Pierwszym z nich byłoby natychmiastowe zakończenie tego teatrzyku. Putin nie tylko nie miałby pretekstu, żeby nas atakować (tak jak ma go po tym, jak bezmyślnie dajemy Ukraińcom broń!), ale nawet być może by nas polubił :-). A już na pewno zacząłby nas szanować za zaskakująco mądre posunięcie polityczne i pokazanie siły.
A co zrobiłby tak zwany „zachód”? Przede wszystkim najpierw by zdębiał. A potem wreszcie zacząłby się z nami liczyć. Niemców szlag by trafił…
Natomiast Ukraińcy (mówię o cywilnej ludności nieświadomej prawdziwych przyczyn i celów tej rozróby) cieszyliby się z „szybkiego zakończenia wojny” z polską pomocą.
Wzrost znaczenia Polski na arenie międzynarodowej mógłby być długotrwały i zbawienny dla nas w skutkach. Ale to już zależałoby tylko od nas.
A o co tak naprawdę chodzi w tej wojnie, kto ją wywołał i po co, to już musicie domyślić się sami…
Miłego dnia!